Skocz do zawartości
Slate Blackcurrant Watermelon Strawberry Orange Banana Apple Emerald Chocolate Marble
Slate Blackcurrant Watermelon Strawberry Orange Banana Apple Emerald Chocolate Marble

hhgjhgjhg

Denon

Podejście agresywne czy defensywne?

Jakie podejście preferujesz?  

19 głosów

  1. 1. Jakie podejście preferujesz?

    • Agresywne
      10
    • Defensywne
      9


Recommended Posts

W dzisiejszej ankiecie zajmiemy się rozważaniem na temat tego, jakie podejście jest najlepsze dla naszych inwestycji. Postarajmy się jednak znaleźć odpowiedź także na to, dlaczego właśnie taki, a nie inny podział został uwzględniony w zadanym pytaniu.

Sprawa wygląda najczęściej tak, że gdy dowiemy się, że przyjęliśmy postawę zbyt agresywną, to nie da się już nic zrobić, gdyż nasz portfel zdążył już odpowiednio ucierpieć. Z drugiej jednak strony może zdarzyć się tak, że zbytnia defensywność sprawi, iż prześpimy wzrosty (lub spadki), które przy postawie agresywnej pozwoliłyby nam osiągnąć przyzwoite zyski.

Temat jest bardzo ciężki, gdyż po jednej stronie szali mamy zyski wraz ze zwiększonym ryzykiem, a po drugiej bezpieczeństwo równoznaczne z minimalnym ryzykiem, na jakie wystawiamy nasz kapitał. Jakby nie było - każdy z nas musi podjąć decyzję, po której stanie stronie. Powyższa ankieta może ułatwić (wymusić) podjęcie decyzji.

Serdecznie zapraszam do oddawania głosów oraz wzięcia udziału w dyskusji! :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zapomniałem wspomnieć o pewnej istotnej kwestii...

Specjalnie pominąłem punkt pytania/ankiety o nazwie "podejście umiarkowane", gdyż logiczne jest, że każdy - chętny udzielenia odpowiedzi - ukryłby się pod osłoną tego punktu.

W nawiązaniu do powyższego zdania - jeśli nie każdy, to przynajmniej ja bym tak zrobił. :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie ma to jak dopisywanie przemyśleń, które się pojawiły już po zamieszczeniu posta ;-).

Tak poważnie, to często zdarza się, iż nasza agresywność/defensywność uzależniona jest od sytuacji panującej na rynku. Aby w pełni zaakceptować tego typu odpowiedź musielibyśmy uznać, że zachowanie rynku da się w pełni prognozować. Jako, że nie jest to tematem przewodnim ankiety, musimy uznać, że chodzi o odpowiedź długoterminową, która bierze pod uwagę bardziej styl inwestycyjny, niż aktualną ocenę dominującego trendu.

W razie, jak ktoś by miał dodatkowe pomysły na temat kwestii wartych przeanalizowania - proszę o wpis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jak definiujesz podejście agresywne i defensywne? Niby każdy wie o co chodzi, ale może jednak nie?

Podejście agresywne charakteryzuje się w moim mniemaniu:

- chęcią osiągania regularnych zysków powyżej 20% rocznie

- wystawianiem powyżej 1% marginesu na pozycję (w przypadku rynków terminowych itp.)

- inwestowaniem całego portfela w jeden instrument odznaczający się wysokim wskaźnikiem ryzyka np. akcje (brak odpowiedniej alokacji kapitału między różne klasy aktywów m.in.: akcje, obligacje, gotówka)

- opieranie swojej strategii w głównej mierze na spekulacji (brak rozgraniczenia między inwestowaniem a spekulacją)

- aktywne zarządzanie całością środków przeznaczonych na handel/inwestycje

Podejście defensywne charakteryzuje się natomiast - w moim mniemaniu - odwrotnymi cechami, niż te opisywane powyżej tj.:

- świadomą chęcią osiągania regularnych zysków między 5 a 20 procent rocznie

- wystawianiem nie więcej jak 1% marginesu na pozycję (w przypadku rynków terminowych itp.)

- alokacja kapitału między różne klasy aktywów m.in.: akcje, obligacje, gotówka

- rozgraniczenie portfela na części (spekulacyjną oraz inwestycyjną)

- przeznaczenie minimum części środków na inwestowanie pasywne

Zakładając ten temat liczyłem się z tym, że dla każdego zarówno podejście agresywne, jak i defensywne może oznaczać nieco odmienne rzeczy. Chodziło jednak o to, że inwestor/trader najczęściej sam podświadomie wie, do którego przedziału powinien zakwalifikować swój własny styl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To w takim razie mam podejście agresywne, bo ryzykuję 2%.

Cel 5% zysku rocznie... Wyjątkowo ambitnie, nawet jak na strategię defensywną. Tylko nie szkoda czasu? Nie lepiej założyć lokatę?

Chodziło jednak o to, że inwestor/trader najczęściej sam podświadomie wie, do którego przedziału powinien zakwalifikować swój własny styl.

Wie, albo i nie wie. Ale definicja jest potrzebna, bo każdy może rozumieć zupełnie inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To w takim razie mam podejście agresywne, bo ryzykuję 2%.

Cel 5% zysku rocznie... Wyjątkowo ambitnie, nawet jak na strategię defensywną. Tylko nie szkoda czasu? Nie lepiej założyć lokatę?

W przypadku, gdy ryzyko 2% na pozycję jest jedynym czynnikiem, jakim się z nami podzieliłeś, to nie mogę się niestety zbytnio wypowiedzieć. Sam powinieneś wiedzieć czy możliwe jest u Ciebie zrobić drawdown - powiedzmy - powyżej 30%.

Co do lokaty, to mówimy o realnym oprocentowaniu, czyli zyskach netto (po opodatkowaniu i uwzględnieniu wszelkich kosztów).

Podałem przedział między 5 a 20%, dlatego że moim zdaniem większość największych inwestorów celuje właśnie w ten przedział, przy czym najlepszym z nich udaje się regularnie - przez wiele lat - osiągać tego typu średnie (ewentualnie nieco wyższe ale wydaje mi się, że to właśnie czyni z nich legendy).

Przykłady:

John Maynard Keynes - Fundusz King's College

średnia stopa zwrotu za lata 1928-1945: 13,2%

Warren Buffett - Buffett Partnership Ltd.

średnia stopa zwrotu za lata 1957-1969: 30,4%

Charles Munger - Charles Munger Partnership

średnia stopa zwrotu za lata 1962-1975: 24,3%

Bill Ruane - Sequoia Fund Inc.

średnai stopa zwrotu za lata 1971-1997: 19,6%

Lou Simpson - GEICO

średnia stopa zwrotu za lata 1980-1996: 24,7%

Źródło: Robert G. Hagstrom, Portfel Warrena Buffetta

Wszystko sprowadza się do regularności. Co z tego, że istnieją metody, które narażając nasz portfel na wielkie ryzyko, potrafią pomnożyć kilkukrotnie posiadany kapitał w przeciągu krótkiego okresu czasu, skoro praktycznie niemożliwym będzie utrzymanie tak wygenerowanego zysku?!

Dodatkowym czynnikiem jest to, że jedna osoba może zaryzykować 100$, następnie zarobić 100%, ale niestety mało prawdopodobne jest, aby osoba ta była w stanie powtórzyć to samo przy większej sumie. Chodzi o to, że osobie posiadającej aktywa rzędu 1 mln $ wystarcza zysk netto w wysokości 10%, by potem godnie żyć przez następny rok.

Z jednej strony mamy inwestora agresywnego, który wykazuje określone zachowania jedynie przy niskich stawkach, podczas gdy z drugiej strony mamy inwestora defensywnego, który inteligentnie zarządza ryzykiem (licząc się jednocześnie z niską - procentowo - stopą zwrotu).

Masz racje - w omawianym przypadku inwestora defensywnego zarobiłby on marne 50k $.

Muszę przyznać, że nie chodziło mi o poziom aktywów, jakim zarządza inwestor/trader. Choć jak mielibyśmy się przyjrzeć sprawie bliżej, to wraz z wiekiem i przyrostem kapitału maleje akceptacja do podejmowania ryzyka. Problem polega jednak na tym, że większość uczestników rynku przecenia swoje możliwości i oczekuje zysków graniczących z niemożliwością. Patrząc na odsetek osób, które pożegnały się z depozytem na rzecz margin calla (nie mówiąc o tych, które na zawsze pożegnały się z rynkiem) - śmiem twierdzić, iż to właśnie zbytnia pewność siebie - towarzysząca agresywnemu podejściu do spraw inwestycji - gubi niejednego gracza/inwestora.

Masz prawo się nie zgadzać z moim stanowiskiem, jednak nadal twierdzę, iż 5-20% rocznie może być tak samo dobrym celem, jak 500%. Pytanie brzmi: który z tych celów jest bardziej realny?! Obydwaj wiemy, że z pewnością nie towarzyszy im równa agresywność ;-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie każdy kto decyduje się rozpocząć grę na fx jest graczem agresywnym na poczatku a z czasem staje coraz bardziej defensywny.

Dlaczego tak uważam ? w większości grę zaczynają ludzie, którzy chcą zarobić pieniądze a nie je pomnożyć. Jeżeli miałbym miliony na pewno nie siedziałbym przed monitorem całe dnie a wrzuciłbym je w różne mniej ryzykowne aktywa i cieszyłbym się życiem, fakt, że nie mam milionów popycha mnie do tego aby grać agresywnie.

Jeżeli gram defensywnie na fx to po co mi to ? tak jak pisze jasonbourne czy nie lepiej wrzucić pieniądze na lokatę bądź do jakiegoś funduszu ? dużo mniejsze obciążenie psychiczne a zyski w przedziale kilkunastu % po dobrej alokacji pieniędzy jaki piszesz Denon i w sprzyjających warunkach do osiągnięcia bez problemu.

Denon podałeś wyniki legend fx, oni obracali grubymi milionami, z pewnością ich ryzyko na pozycje było bardzo małe, czy można nazwać ich graczami defensywnymi ? mogli grać agresywniej niż gracze, których Ty definiujesz jako agresywnych, chociaż samo zdefiniowanie gracza agresywnego jest wyjątkowo ciężkie, myślę, że oni po prostu trzeźwo myśleli i nie pochłonęła ich niezdrowa chciwość, która z pewnością wykreśliła wielu traderów z listy legend.

Denon podjąłeś trudny temat, którego nie da się jednoznacznie zdefiniować oraz wsadzić w jakieś widełki typu " ty zarabiasz 5% to jesteś defensywny, ty zarabiasz 50% jesteś agresywny" a co jeśli ten z 50% ryzykuje na pozycje 0.05% depo a jest świetnym skalpem ze skutecznością 99%, natomiast jego kolega gra z risk 0.5% ale marna skuteczność pozwala mu wyjść na niewielki plus.

Jeżeli mamy porównywać graczy to myślę, że muszą oni np mieć równe depozyty, grać równą wielkością lota, grać podobnie tzn obaj skalp, intraday...., wtedy możemy powiedzieć który z nich gra agresywnie a który defensywnie, w innych warunkach nie można tego określić.

Takie moje przemyślenia, możliwe, że się mylę.

;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie wydaje mi się, żeby grali agresywniej, niż gracze, których definiuję, jako agresywnych. Jeżeli chodzi o osoby, które wymieniłem, to mamy dostęp do wielu informacji na temat ich strategii oraz podejścia do ryzyka. Zapewniam Cię, że je minimalizowali.

Pozostawiłeś dużo otwartych furtek. Prawdą natomiast jest to, że nie da się wszystkich przypadków wrzucić do jednego worka. Jednak obojętnie jak byśmy nie popatrzyli na sprawę, to regularny zwrot z inwestycji jest według mnie najważniejszym z możliwych kryteriów oceny efektywności zarządzającego. Dlaczego mielibyśmy prowadzić zaprezentowane przez Ciebie podziały, skoro każdy z nas szuka tego samego - jak największych zysków?! Dla niektórych poza tym istotne jest jeszcze, jakiego ryzyka wymaga osiągnięcie określonej stopy zwrotu.

Definicje agresji i defensywy były uczynione na prośbę jasona (nie wspominając już o tym, że przyznałem wcześniej, iż prezentowane podejścia mogą dla każdego oznaczać nieco odmienne rzeczy), dlatego nie rozumiem, dlaczego wziąłeś podane kryteria tak dosłownie.

Swoje zdanie na ten temat już wypowiedziałem. W każdym bądź razie bardzo się cieszę, że powyższa ankieta wywarła ciekawy odzew. Nie musimy się przecież ze sobą zgadzać (na tym właśnie polega wolność słowa). Całe zamieszanie potwierdza jedynie fakt, że poruszyliśmy bardzo istotny temat ;-).

A`propos: zapomniałbym dopisać, że to nie są legendy FX, gdyż specjalizowali się raczej w akcjach, obligacjach i utrzymywaniu odpowiedniej ilości gotówki w portfelu :-P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Definicje agresji i defensywy były uczynione na prośbę jasona

No i bardzo dobrze. Ja ryzykuję 2%, zgodnie z definicją gram agresywnie, ale co w takim razie powiedzieć o osobach z risk 5-10%? Takich osób jest całkiem sporo. Moim zdaniem, po prostu samobójcy, ale to już oddzielny temat.

Poza tym ja bym jednak nie porównywał się z takimi wynikami, które podałeś. Po pierwsze, oni raczej nie grają z wykorzystaniem dźwigni, po drugie, jest to zupełnie inny rząd kapitału. A jedno wynika z drugiego. To nawet nie jest kwestia tylko wielkości kapitału i bezpieczeństwa, ale w sumie nie wiem, czy jest w ogóle możliwe inwestowanie np. miliona dolarów, w taki sposób jak gram np. ja. Czy nie będzie problemów z płynnością, jaka będzie dźwignia (czy w ogóle będzie) itp.

Moim zdaniem, racjonalny cel na rynku Forex wynosi 100-200% rocznie i trzeba śmiało w ten przedział celować. A kto wie? Przy odrobinie szczęście może się uda nawet więcej..

A jak dojdę do kilku milionów :-P , to zacznę się martwić, że może jednak gram zbyt agresywnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o spekulacyjną część mojego portfela (FX), to także zdarza mi się otwierać pozycje rzędu 2% risk. Nie oznacza to jednak, że mam się za agresywnego gracza - chciałeś, abym podał jakieś kryteria, więc to zrobiłem.

Ja nie mówię, że osiągnięcie stopy zwrotu rzędu 100% rocznie jest niemożliwe. Bardzo prawdopodobne jest w w dobrym okresie osiągnąć tego typu stopę zwrotu nawet z wykorzystaniem w dużej mierze rynku akcji. Nie uważam jednak, by łatwe było utrzymanie tego typu stopy zwrotu przez dłuższy czas (powiedzmy regularnie przez 20 lat). Uważam, że z tradingiem/inwestowaniem jest tak samo, jak z każdą inną pracą - trzeba umieć odpowiednio zaplanować swoją karierę. Fakt, że niektórzy tego nie robią, to już osobna kwestia.

Nie mam zamiaru kwestionować słuszności Waszego podejścia. Każdy ma prawo samodzielnie decydować, jak zechce rozegrać tą ciekawą partię szachów, jaką są zmagania z rynkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uważam, że z tradingiem/inwestowaniem jest tak samo, jak z każdą inną pracą - trzeba umieć odpowiednio zaplanować swoją karierę.

Ja uważam, że z tradingiem jest jak z kobietą. Jeżeli okażesz szacunek i zrozumienie, zrobi dla Ciebie wszystko. Jeżeli potraktujesz Ją jak dziwkę, i chcesz tylko kasy, przy najbliższej okazji wystawi cię do wiatru. W wariancie przeciętnym, ewetualnie małżeństwo, i "ból głowy" pięć razy w tygodniu.

Ale wracając do tematu, wydaje mi się, że ważnym elementem oceny stylu gry jest liczba zagrań, czyli tzw. częstotliwość. Jeżeli ryzykuję 2% w jednej transakcji, ale otwieram codziennie jedno zlecenie, gram zdecydowanie bardziej agresywnie, niż ktoś, kto otwiera jedno zlecenie na miesiąc, chociaż również ryzykuje 2%. A co z osobą, ktora ryzykuje tylko 1%, ale ma przeciętnie 30 zagrań dziennie?

Druga kwestia, czy jeżeli gram ze współczynnikiem R=10, gram bardziej agresywnie niż ktoś kto ma R=5?

Mi się zawsze wydawało, że agresywni gracze to po prostu skalperzy, którzy grają całymi dniami, często bez SL nawet, jadą po bandzie z MC. Natomiast gra średnioterminowa, z ograniczonym ryzykiem, 10-20 zagrań miesięcznie wydawała mi się strategią defensywną. Ale to kwestia definicji jak widać.

Zgodnie z tą definicją na górze, to praktycznie każdy gracz na rynku Forex jest agresywny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zgodnie z moimi słowami, to każdy z nas wie czym dla niego jest podejście agresywne, a czym defensywne. Właśnie to potwierdziłeś podając swoje kryteria, które możemy dopisać do listy. Oczywiście, że wymienione przez Ciebie czynniki mają znaczenie. Przecież nie powiedziałem, że mam wyłączność na definiowanie pojęć ;-).

Jest jeszcze jeden punkt z którym muszę się zgodzić - defensywni inwestorzy raczej nie pchają się na rynki walutowe (obojętnie czy mamy na myśli spot, futures czy forward), gdyż uważają je za zbyt ryzykowne. Nie od dzisiaj wiadomo, że rynek walutowy jest bardziej (ponownie posłużę się tym słowem) ryzykowny od np. rynku akcji. W końcu mówimy o rynku, który pozwala - niektórym - osiągać bardzo wysokie stopy zwrotu. Wydaje mi się, że jest to jeden z głównych czynników, który przyciąga ostatnio taką rzeszę fanów na nasz ukochany Forex.

Jestem pewien, że byłoby mniej roboty, gdybym pytanie sformułował tak:

Czujesz, że jesteś graczem agresywnym czy może raczej defensywnym? :mrgreen:

Problem polega na tym, że nie zadałem pytania w powyższej formie. Zastanawiam się tylko, czy możliwe jest, że to właśnie umieszczenie siebie samego po stronie graczy agresywnych może być trudniejsze, niż by się wydawało na początku?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zastanawiam się tylko, czy możliwe jest, że to właśnie umieszczenie siebie samego po stronie graczy agresywnych może być trudniejsze, niż by się wydawało na początku?!

Nie no, chyba nie. Moim zdaniem poziom "agresji" powinien zależeć od wiedzy i doświadczenia, a również od czasu, jaki możemy poświęcić na grę. Trudno oczekiwać, żeby ktoś pracując na etacie, i być może nawet nie mając dostępu do Internetu w pracy, grał wyjątkowo agresywnie. Z drugiej strony, jeżeli z tych czy innych przyczyn mamy dużo wolnego czasu, strategia bardzo defensywna chyba jednak nie jest zbyt rozsądna. No chyba, że ktoś się nie czuje na siłach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Idąc tym tokiem trzeba zadać sobie pytanie czy dobrym pomysłem jest zamiana pracy na etacie na wielogodzinne ślęczenie przed monitorem każdego dnia?! Nie wspominając już o tym, że w tym zawodzie wypłata nie jest niestety gwarantowana ;-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idąc tym tokiem trzeba zadać sobie pytanie czy dobrym pomysłem jest zamiana pracy na etacie na wielogodzinne ślęczenie przed monitorem każdego dnia?!

Jeżeli gra ma oznaczać wielogodzinne ślęczenie przed monitorem, to w sumie na to samo wychodzi co praca na etacie. Może pensja trochę większa, albo i nie.

Poza tym, najlepiej niech każdy sam zdecyduje. Tym bardziej, że zarabianie na życie jest znacznie trudniejsze niż się pozornie wydaje. Dochodzą obciążenia emocjonalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja bym dodał do tego wszystkiego dwa dodatkowe pojęcia: ryzykant i neutralny.

Przez osobę, która dużo ryzykuje uznaję kogoś kto gra powyżej 2% SL na jedną pozycję. Natomiast osoba neutralna to taka, która ryzykuje maksymalnie 2% na jedną pozycję.

Przez pojęcie osoby agresywnej rozumiem taką osobę, która otwiera często pozycje (kilka dziennie), a osoba defensywna to taka, która ogranicza się do kilku na np. tydzień.

Wprowadziłem taki podział, dlatego, że osoba agresywna nie musi być ryzykantem. Otwierając wiele pozycji z max np. 1% risk, w znaczący sposób ogranicza poziom ryzyka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
(...)Przez pojęcie osoby agresywnej rozumiem taką osobę, która otwiera często pozycje (kilka dziennie), a osoba defensywna to taka, która ogranicza się do kilku na np. tydzień.(...)

Moim zdanie podana przez Ciebie definicja dotyczy pojęcia osoby aktywnej i pasywnej (nie agresywnej i defensywnej), ale to już raczej szczegóły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Prawdą jest jednak, że co dla mnie jest agresywne - dla was może być pasywne. Ja uważam, że inwestuje/spekuluje pasywnie - tj 70% / 30%. Czyli Inwestuje 70% kapitału w Akcje (niedowartościowane fundamentalnie lub dobre technicznie) , fundusze i obligacje a 30% na rynku futures i od niedawna forex. Ryzykuje nie więcej niż 2% kapitału wliczając w to poślizg i prowizje. Jeżeli gra pozwoli mi pewnie i systematycznie zarabiać na życie, bankowo odstawię pracę na etacie. Dlaczego?? bo nawet siedzenie 10-12 godzin przy monitorze i zarabianie mniej niż dostaje wypłaty, ale robienie czegoś dla siebie - jest dla mnie lepsze, niż zapierdzielanie po 10-12 godzin, jak pracuje teraz i patrzenia, jak ktoś zbija z tego grubą kasiorę - a mi się dostaje grosze, opierdziel i nagany. Czemu nikt nie widzi ilu ludzi jest zmęczonych pracą, ilu ludzi cierpi na depresję z tych powodów. Czy tylko inwestowanie jest obciążone stresami?? A czy agresja w życiu jest dobra czy zła?? Czy agresja w życiu jest potrzebna czy nie?? Czy lepiej być mozolnym, czy energicznym?? A może cierpliwym?? co jest lepsze?? czym styl życia różni się od stylu inwestowania. Moim zdaniem jedyne, czego potrzeba do osiągnięcia sukcesu na rynku jest poznanie siebie i inwestowanie tak, aby się z tego cieszyć i być zadowolonym. Po co mi praca na giełdzie zamiast pracy na etacie - jak itak będę nerwowy??? Po co mi praca na giełdzie jak itak nie zarobię więcej?? Nie wiem, nie potrzeba mi takich zmian ;) Ale jeżeli będę spokojniejszy, szczęśliwszy i miał więcej czasu dla rodziny i na nurkowanie, to taki stan mi się podoba ;) Inwestuje spokojnie, średnio i długo terminowo. Spekuluję na krótko terminowo i otwieram często pozycje. Jestem agresywny czy pasywny?? Nie wiem i nie obchodzi mnie to - ważne że mi się to podoba ;) Wam nie musi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

ps. Im więcej słuchasz innych, tym mniej siebie ;) Ja jestem pasywnym, cierpliwym leniwcem i tak ma być ;>

I kolejna filozofia się nasuwa - czy warto uczestniczyć w takiej burzy mózgów czy nie?? Można stracić własne zdanie, ktoś zburzy Ci koncepcję, zwątpisz... albo dopiero czegoś się nauczysz ;) hymmm...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
(...)Po co mi praca na giełdzie zamiast pracy na etacie - jak itak będę nerwowy??? Po co mi praca na giełdzie jak itak nie zarobię więcej?? Nie wiem, nie potrzeba mi takich zmian ;) Ale jeżeli będę spokojniejszy, szczęśliwszy i miał więcej czasu dla rodziny i na nurkowanie, to taki stan mi się podoba ;) Inwestuje spokojnie, średnio i długo terminowo. Spekuluję na krótko terminowo i otwieram często pozycje. Jestem agresywny czy pasywny?? Nie wiem i nie obchodzi mnie to - ważne że mi się to podoba ;) Wam nie musi ;)

Moim zdaniem to właśnie wolność i pieniądze dają inwestycjom giełdowym przewagę nad innymi zajęciami, jakimi człowiek może się parać. Pozostawiłeś sporo pytań otwartych po czym oznajmiłeś, że nie obchodzi Cię Twoje podejście, byle byś osiągnął wymarzony stan. Postawa roszczeniowa nie wydaje się najlepszych rozwiązaniem, chociaż mówimy o Twojej drodze, nie mojej.

Oczywistym jest fakt, że każdy ma prawo wyboru i wypowiedzenia własnego zdania, dlatego my (mówię aktualnie za siebie) nie musimy się również zgadzać z prezentowaną przez Ciebie obojętnością. Uważam, że jedynie porządne zagłębienie się w tematykę inwestycji oraz własnych emocji pozwala w dłuższym terminie osiągnąć na rynku prawdziwy sukces.

Tak czy inaczej - każdy ma prawo do swojego zdania, a forum jest po to, aby umożliwić jego wygłoszenie.

(...)I kolejna filozofia się nasuwa - czy warto uczestniczyć w takiej burzy mózgów czy nie?? Można stracić własne zdanie, ktoś zburzy Ci koncepcję, zwątpisz... albo dopiero czegoś się nauczysz ;) hymmm...

Zastanawiam się czy aktualnie nie pokazujesz, że warto skoro jednak uczestniczysz w owej burzy mózgów ;-). Mimo wszystko nie uważam, żeby dyskusja źle wpływała na postrzeganie świata (w tym przypadku świata inwestycji).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie zastanawia mnie dlaczego rysujesz najlepszy możliwy scenariusz i oznajmiasz, że nic Cię nie interesuje poza tym, żeby ten scenariusz się spełnił.

Jak on się może spełnić, skoro nie chcesz zadać sobie nawet odrobiny trudu, by przeanalizować podstawowe sprawy (jak chociażby Twoje podejście do rynku)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozostawiłeś sporo pytań otwartych po czym oznajmiłeś, że nie obchodzi Cię Twoje podejście, byle byś osiągnął wymarzony stan. Postawa roszczeniowa nie wydaje się najlepszych rozwiązaniem, chociaż mówimy o Twojej drodze, nie mojej.
To nie postawa roszczeniowa, to raczej postawa ważenia tego co mam , co mogę mieć, ile ryzykuję i czy w ogóle to się opłaca. Jeżeli mogę osiągnąć stan umysłu i portfela taki, jaki sobie wymarzyłem - to opłaca się, robię i ryzykuję - byle nie za wiele ryzykować ;) nie zakładam, ze tak się stanie - dlatego dopuszczam maksymalne ryzyko. A nie obchodzi mnie to, do jakiej szuflady mnie wrzucicie. Mnie interesuje jak ja się czuję i co o tym myślę ;) :-P
Zastanawiam się czy aktualnie nie pokazujesz' date=' że warto skoro jednak uczestniczysz w owej burzy mózgów ;-) . Mimo wszystko nie uważam, żeby dyskusja źle wpływała na postrzeganie świata (w tym przypadku świata inwestycji).[/quote'] Tak, pokazuję, ze warto, dla mnie warto ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem to właśnie wolność i pieniądze dają inwestycjom giełdowym przewagę nad innymi zajęciami, jakimi człowiek może się parać

Ja bym się poważnie zastanowił czy bycie inwestorem daję jakąkolwiek przewagę nad innymi zajęciami. Oczywiście, lepiej inwestować niż chodzić do pracy, której się nie lubi, ale zawsze właśnie powstaje pytanie, czy przesiadka na Forex nie będzie "wpadnięciem z deszczu pod rynnę"?

Moim zdaniem, problem polega na tym, że ludzie chcą zostać inwestorem, choć przeważnie nie mają pojęcia, jak to wygląda w praktyce. A poźniej przychodzi rozczarowanie..

A tak naprawdę, problem przeważnie polega na tym, że ludzie nie są szczęśliwi.

Ale to już jest oddzielny temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem raz jeszcze całą dyskusję i widzę, że sam nie do końca przedstawiłem temat tak jak bym chciał.

Osobiście inwestuję na wielu rynkach i korzystam z różnych instrumentów inwestycyjnych czy też produktów inwestycyjnych/ubezpieczeniowych (przez te drugie także można inwestować przy jednoczesnym ominięciu podatku Belki).

Mimo wszystko doszedłem do wniosku, że prezentowane przeze mnie podejście różni się w zależności od rynku na jakim aktualnie operuję. W ankiecie zaznaczyłem podejście agresywne, mimo iż starałem się przedstawić jasną stronę podejścia defensywnego. W tym momencie należą się wyjaśnienia.

Skupię się głównie na dwóch rynkach:

1. Rynek akcji, gdzie inwestuję tylko i wyłącznie defensywnie. Wszystkie defensywne naleciałości w poprzednich wypowiedziach były spowodowane niczym innym jak tym, że w czasie ich pisania skupiałem się na rynku akcji, by zająć pozycje na przyszły rok (tak rok). Nie byłbym szczery, gdybym nie odniósł się w wypowiedzi stricte do spekulacji na rynku Forex (czego rozwinięcie w drugim punkcie).

2. Rynek Forex, gdzie skupia się większa część mojego zaangażowania (nie chodzi mi o zaangażowanie kapitałowe ale głównie czasowe).

Poniżej prezentuję swój cel oraz podstawowe założenie MM:

cel inwestycyjny: 20% miesięcznie na kapitale

risk: 0,3% do 1,5% na pozycję (w ekstremalnych sytuacjach 2%)

W tym wypadku patrząc na podaną przeze mnie definicję inwestora agresywnego - sam nim jestem (tak zresztą zaznaczyłem w ankiecie). W każdym bądź razie chodziło mi o przekazanie pewnych niuansów, które kryją się właśnie w podejściu. Zapomniałem jednak uwzględnić w swoich rozważaniach rozróżnienia między inwestowaniem, a spekulacją, stąd całe zamieszanie.

Jako ciekawostkę (jednocześnie dodatek do poprzednich przykładów) podam w tym miejscu średnią stopę zwrotu Eda Seykoty za lata 1990-2000, która wynosiła 60% (nie wspominając już o jednym z klientów, któremu Ed pomnożył w ciągu 12 lat kwotę 5 000$ do kwoty 15 000 000$, co mówi zresztą samo za siebie).

Wszystko rozbija się o ogładę, której większości z nas brakuje. Zakładamy często (co osobiście kilka akapitów wyżej zrobiłem), że będziemy osiągali stopy zwrotu wyższe od gwiazd danego rynku - czy to będzie Warren Buffett w przypadku inwestowania na rynkach akcji, czy Ed Seykota w przypadku tradingu na rynkach terminowych (utożsamianych w publikacjach z rynkiem Forex ze względu na to, iż na obu rynkach występuje dźwignia).

Osobiście chciałem jedynie zwrócić uwagę na różnice między prezentowanymi podejściami i poznać preferencje innych użytkowników tego forum. Decyzję o obraniu właściwej drogi pozostawiam już w gestii każdego z Was.

Edytowano przez Gość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby skomentować

Będziesz mógł dodać komentarz po zalogowaniu się



Zaloguj się

×
×
  • Utwórz nowe...